Od najdawniejszych czasów stół był miejscem, gdzie spotykały się nie tylko potrawy, ale i ludzie. Przede wszystkim ludzie. Wspólne posiłki odgrywały rolę znacznie większą niż czysto biologiczną. Liczyło się coś więcej. Stanowiły one fundament relacji, porozumienia i spajania wspólnoty, pogłębiania więzi.
Mówiąc o jedzeniu, często mamy na myśli tak naprawdę uczucia, marzenia, troskę i wartości [1]. Musimy spojrzeć na to trochę szerzej niż jako na same produkty i to, co z nich powstało. Rozmowy przy stole stają się – a przynajmniej powinny – sposobem wyrażania emocji, wzajemnego zrozumienia. Czymś, co łączy bardziej niż samo dzielenie się chlebem. Immanuel Kant podkreślał, że jedzenie w samotności jest zaprzeczeniem człowieczeństwa. Można powiedzieć, że to ostre słowa, ale mają swoje potwierdzenie, bo prawdziwie ludzki wymiar posiłku ujawnia się właśnie… w dialogu [2].
Rozmowa o jedzeniu i przy jedzeniu nadaje sens samemu posiłkowi, zamieniając go w wspólne, społeczne doświadczenie. Nie tylko jedzmy obiad czy kolację. Zróbmy z tego nasz czas, pewien rytuał. Taki moment, kiedy poczujemy się jak jedna rodzina, przyjaciele. Przecież to właśnie przy stole, poprzez słowa i obecność innych, budujemy zaufanie, empatię i poczucie bliskości. Szczególnie, kiedy jest naprawdę miło. Dzielimy się wtedy nie tylko jedzeniem, ale też opowieściami, wspomnieniami. To świetna okazja do bycia razem, poznania się lepiej. Takie połączenie przyjemnego z pożytecznym i zdrowym. Posiłek nabiera wówczas głębszego znaczenia, stając się symbolem wspólnoty. To w rozmowie o jedzeniu odnajdujemy ciepło relacji i radość ze wspólnego bycia [3].
Siła wspólnego stołu
Nie bez powodu najtrwalsze wspomnienia z posiłków dotyczą nie samego jedzenia, a atmosfery – ciepła, bliskości i poczucia przynależności. Jak wiemy, są to jedne z podstawowych potrzeb człowieka w piramidzie Maslowa, więc to wiele mówi. Już w starożytności wspólne biesiadowanie uznawano za sposób budowania więzi i jedności. W Sparcie wspólne posiłki były obowiązkiem obywateli, a Arystoteles widział w nich przykład łączenia ludzi ponad podziałami. Takie spotkania uczyły współpracy, szacunku i dzielenia się z innymi. Przy wspólnym stole mogą zacierać się też pewne różnice, a emocjonalne zbliżenie się do siebie trwa nawet po posiłku [4].
Podobnie Cyceron uważał, że prawdziwe spotkanie podczas ucztowania polega na dzieleniu się rozmową i czasem, który mamy wtedy dla siebie. Z wiekiem, jak pisał, coraz mniej liczy się samo jedzenie, a coraz bardziej pragnienie rozmowy, która karmi ducha i daje poczucie szczęścia. To słowa, nie potrawy, tworzą prawdziwą ucztę [5]. Ciekawe spojrzenie, prawda?
Współczesna psychologia potwierdza intuicję dawnych myślicieli: taki wspólny czas jest jednym z najważniejszych rytuałów wspólnotowych, które dają poczucie bezpieczeństwa i wspierają zdrowie psychiczne. Taki codzienny mały wielki gest.
Smak, który łączy i dzieli
Jedzenie jest jednym z najbardziej osobistych doświadczeń człowieka. Dotyczy zmysłów, ciała i emocji. Smak jest sferą subiektywną, a więc pozornie niemożliwą do ujednolicenia. Jednak nasze upodobania kulinarne nie są wynikiem całkowicie wolnych wyborów. Od najmłodszych lat kształtuje je kontekst kulturowy i społeczny, w którym dorastamy. Smak, choć intymny, jest jednocześnie językiem wspólnoty. Odbiciem miejsca, z którego pochodzimy, naszych relacji i tradycji rodzinnych [6].
To, co jemy przy wspólnym stole, pokazuje zarówno to, co nas łączy, jak i różnice między nami. Pieczenie chleba było jednym z pierwszych aktów tworzenia kultury z natury [7]. Chleb symbolizuje codzienną pracę, wspólnotę i granicę między zwykłym a świętym. Stał się też znakiem tożsamości religijnej, społecznej i emocjonalnej. W chrześcijaństwie ma znaczenie duchowe, przypominając o bliskości z Bogiem i drugim człowiekiem. Dzieląc się chlebem, ludzie uczą się współdzielenia i troski o innych. Chleb od lat łączy pokolenia, przekazując tradycję i wspólne wartości. Jest też przypomnieniem, że nawet najprostszy posiłek może nas budować. Nas samych i rodzinę [8].
Biały chleb przez stulecia był symbolem zamożności, a skromna zupa codziennością ludzi prostych. Stół potrafił więc łączyć, ale też wykluczać. Tomasz Mann w Czarodziejskiej górze ukazał to poprzez dwa oddzielne stoły: jeden dla „ludzi kultury”, drugi dla „barbarzyńców”, między którymi nie dało się przejść [9]. Z kolei tradycja wigilijna, ze zwyczajem pustego nakrycia, na moment zawiesza te różnice, tworząc symboliczną przestrzeń otwartości [10].
Jednocześnie współczesne gesty dzielenia się jedzeniem – tak jak dawniej – mają znaczący wymiar. Uczą empatii i niejednokrotnie pogłębiają uczucia. Doceniamy fakt, że ktoś przygotował posiłek, a druga strona cieszy się widząc, że pozostałym smakuje. W tym sensie rodzinny stół pozostaje jednym z najważniejszych miejsc kształtowania dobrostanu psychicznego: łączy tradycję i codzienność, indywidualne smaki i wspólne doświadczenia. Te najlepsze, ubogacające.
Sztuka wspólnego stołu
Jedzenie tego samego dania jest zaczątkiem relacji społecznej i kulturowej, nawet w tak elementarnej formie. A pamiętajmy, że wspólnota taka jest bardzo krucha i chwilowa, jednak może być traktowana jako obietnica czegoś trwalszego – więzi, która daje poczucie sensu, ponieważ jem wśród was, jestem więc chciany, ważny. Tak to odczytuje nasz umysł. Czy nie warto więc pielęgnować takie momenty?
W dzisiejszym świecie indywidualizmu, pośpiechu i rywalizacji nawet krótkie wspólnotowe przeżycia – takie jak wspólny posiłek – zyskują ogromne znaczenie. To one pozwalają nam na chwilę zatrzymać się, spojrzeć sobie w oczy, poczuć drugiego człowieka obok. Czy właśnie w tym prostym geście, w podzieleniu się chlebem czy zupą nie kryje się istota człowieczeństwa? Czy wspólne jedzenie nie jest jednym z ostatnich rytuałów, które ocalały przed anonimowością współczesności? Wspólny stół uczy słuchania, empatii i wzajemności. W coraz bardziej podzielonym świecie staje się to nie tylko aktem codzienności, lecz także gestem nadziei. Przypomnieniem, że jedność jest możliwa.
Tak właśnie rozumiane jedzenie staje się nie tylko źródłem przyjemności, ale przede wszystkim psychologicznym fundamentem dobrostanu – miejscem, gdzie rodzi się bliskość, zaufanie i poczucie bycia razem.
Natalia Tatarczuch
Socjolog&Coach
Zapraszamy także do przeczytania podobnych tematycznie artykułów:
- Zdrowe nawyki żywieniowe od najmłodszych lat – jak kształtować zdrowe podejście do jedzenia w rodzinie
- Mindful eating – jak praktykowanie uważnego jedzenia może poprawić jakość życia oraz zarządzanie nawykami żywieniowymi
- Fast Food vs Slow Food – starcie idei
Przypisy
- P. P. Ferguson, Prologue: Talking About Food, w: taż, „Word of Mouth: What We Talk About When We Talk About Food”, Berkeley – Los Angeles – London 2014, s. XIII–XIV.
- Kant, Antropologia w ujęciu pragmatycznym, przeł. E. Drzazgowska, P. Sosnowska, Warszawa 2005, s. 238.
- P. P. Ferguson, Prologue: Talking About Food, op. cit.
- R. Kulesza, Starożytna Sparta, Poznań 2003, s. 76–77.
- Cyceron, O starości, w: tenże, „Rozmowy tuskulańskie i inne pisma”, przeł. Z. Cierniakowa, Warszawa 2010, s. 238.
- P. Bourdieu, Dystynkcja Społeczna krytyka władzy sądzenia, przeł. P. Biłos, Warszawa 2005.
- M. Montanari, Let the Meatballs Rest, and Other Stories about Food and Culture, trans. by B. A. Brombert, New York 2012, s. 2–3.
- Tamże, s. 7.
- T. Mann, Czarodziejska góra, przeł. J. Kramsztyk, Warszawa 1982, s. 43.
- Por. R. Symington, The Magic Mountain: A Reader’s Guide, Newcastle upon Tyne 2011, s. 67.










